Po przeprowadzce na odległość 3256 mil zawsze będę robić te 4 rzeczy przed przeprowadzką

osiedlił się w Londynie

Świerk / Ashley Chalmers

Zanim przeprowadziłem się z USA do Wielkiej Brytanii, myślałem, że rozumiem przeprowadzkę. Ale okazało się, że ledwie musnąłem powierzchnię.

Chociaż miałam szczęście dorastać w jednym miejscu, nieustannie pakowałam się i rozpakowywałam, gdy wyjechałam na studia. Od akademików po tymczasowe mieszkania na letnie staże, nie zwalniałam tempa, aż w końcu ukończyłam studia i zamieszkałam w mieszkaniu na Manhattanie z moim obecnym mężem. 

Przez następne siedem lat przeprowadzaliśmy się jeszcze trzy razy. Nosiliśmy naszą sofę zatłoczonymi alejami, wnosiliśmy pudła po wielu stromych schodach i znosiliśmy je wszystkie z powrotem, gdy w końcu wzywały nas nowe ulice poprzeczne.

Nauczyłem się starannie owijać kieliszki do wina gazetami i odkryłem sztukę używania ściereczek kuchennych i taśmy maskującej, aby zapobiec pękaniu luster.

Potem zgodziliśmy się na przeprowadzkę międzynarodową — i nagle wszystko, co myślałem, że wiem, wydało mi się niewystarczające. Chociaż nadal mogłem spakować pudełko z umiejętnościami dzieciaka z lat 90. grającego w Tetrisa, było tak wiele innych rzeczy do rozważenia.

Jasne, istniała ogólna groźba konwersji systemów metrycznych i niepotrzebnego dodawania „u” do słów takich jak kolor i humor , ale ten ruch wydał mi się egzystencjalny i doniosły w sposób, z którym nie spotkałem się wcześniej.

Dopiero gdy fizycznie byliśmy w Londynie, czekając, aż nasze życie dotrze na pokładzie statku towarowego, uświadomiłem sobie, jak wiele nauczyłem się o sztuce przeprowadzki — zarówno pod względem pakowania, jak i zaczynania od nowa w nowym, nieznanym miejscu. Oto kilka najbardziej pamiętnych lekcji przeprowadzki, których się nauczyłem, z odrobiną mądrości, którą mogę podzielić się z każdym, kto podejmuje się przeprowadzki, dużej czy małej.

Jeśli to możliwe, najpierw zmniejsz rozmiar

pudełka w mieszkaniu gotowe na dzień przeprowadzki

Świerk / Ashley Chalmers

Nasza przeprowadzka za granicę była procesem, który wymagał około roku wcześniejszego planowania. Zbudowaliśmy życie w Nowym Jorku — było pełne, gorączkowe i wypełnione rzeczami . Gdy tylko pogodziliśmy się z faktem, że nasze życie oficjalnie się zmienia, postanowiliśmy, że pierwszym krokiem będzie zmniejszenie powierzchni domu.

Posprzątaliśmy i uporządkowaliśmy jak nigdy wcześniej, a to była zmiana, która wydawała się niemal próbą przed prawdziwymi rzeczami. Lata przed tym, jak Marie Kondo stała się modna , pytaliśmy samych siebie, czego naprawdę potrzebujemy? Czego możemy się pozbyć w imię oszczędzania miejsca? Co powinniśmy zaplanować ulepszyć lub wymienić po przyjeździe?

Cały ten proces był tak przytłaczający, jak i oczyszczający, ale byłam wdzięczna za dar czasu. Żadna decyzja nie wydawała się pochopna ani pośpieszna, a później rozpakowywanie stało się łatwiejsze. Starałam się przenosić tę mentalność do każdej mniejszej przeprowadzki, którą wykonaliśmy od tego czasu.

To, co jest teraz niewygodne, nie jest oznaką, że dokonałeś złego wyboru. To po prostu oznacza, że ​​możesz potrzebować trochę więcej czasu, zanim poczujesz się jak w domu.

Traktuj daty dostaw jako szacunkowe dane

nowe mieszkanie pełne pudeł przeprowadzkowych

Świerk / Ashley Chalmers

Gdy już wszystkie skomplikowane kwestie logistyczne związane z przeprowadzką do Londynu zostały sfinalizowane — podpisane umowy, załatwione wizy, wynajęte mieszkania — nadszedł czas na zorganizowanie spotkania, podczas którego wszystkie rzeczy, które spakowaliśmy i schowaliśmy, miały zostać wysłane do nas ze Stanów Zjednoczonych

Mając w ręku klucze do naszego pierwszego domu w Londynie, powiedziano nam, że możemy spodziewać się przesyłki cargo za „około sześciu tygodni”. Wyobraziłem sobie wszystkie nasze rzeczy ściśnięte w pudłach, umieszczone w kontenerze, gdy płynęły przez Atlantyk, i zaznaczyłem proponowaną datę w naszym kalendarzu.

W międzyczasie kupiliśmy kilka niezbędnych rzeczy, licząc, że poradzimy sobie z materacem pneumatycznym i rozkładanym stołem ogrodowym, dopóki nie dotrze nasz prawdziwy zestaw łóżkowo-kuchenny. Teoretycznie tak było, dopóki nie minęła nasza pierwotna data przyjazdu. Potem minęła również nowa data. 

To zdarzyło się jeszcze kilka razy. Było to żmudne i frustrujące, ale to kolejna lekcja, którą trzymam się blisko. Zatrudnialiśmy przeprowadzkowców przy każdej kolejnej przeprowadzce, ale zawsze pakuję kilka walizek rzeczy, bez których nie chcę, żebyśmy utknęli.

Od przyborów toaletowych po wartościowe przedmioty, po szkolne mundurki moich dzieci i ładowarki do telefonów — wszystko, czego zgubienie byłoby bolesne, zostaje ze mną.

Zmierz dwa razy, a potem zmierz jeszcze raz

pudełka w nowym mieszkaniu

Świerk / Ashley Chalmers

Za każdym razem, gdy się przeprowadzaliśmy, zaczynając od pierwszego mieszkania w Nowym Jorku, mieliśmy problemy z przestrzenią. Miejskie domy są po prostu trochę bardziej krzywe, a nawet jeśli metraż jest taki sam lub większy, nauczyliśmy się, że dziwny układ może powodować nowe bóle głowy.

Wszystko to było do ogarnięcia na Manhattanie — rzeczy można było łatwo zwrócić, sprzedać lub przekazać znajomym i rodzinie. Ale przeprowadzka międzynarodowa oznaczała, że ​​cokolwiek przetransportowaliśmy, zostawało nasze i musieliśmy to rozgryźć.

Nie było łatwych zwrotów ani rozwiązań, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, gdy tak bardzo upieraliśmy się, że nasza sofa musi pasować, że w efekcie zablokowała się i tymczasowo utknęła w naszym nowym przedpokoju.

Po wyczerpaniu wszystkich żartów „pivot!” Friends , które mieliśmy w sobie, zgodziliśmy się, że powinniśmy bardziej starannie zaplanować nasz plan. Od tego czasu jesteśmy bardziej świadomi tego, co ze sobą zabieramy i gdzie rzeczy będą się znajdować w naszym nowym domu.

Duże przeprowadzki wymagają czasu

osiedlił się w Londynie

Świerk / Ashley Chalmers

Zanim przeprowadziliśmy się do Londynu, spędziliśmy rok we Francji. To był czas, który otworzył nam oczy, ale wszystko było tymczasowe. To ułatwiało nam zignorowanie jakiegokolwiek szoku kulturowego, ale w mojej głowie Londyn miał być inny. Londyn miał być naszym prawdziwym życiem, tak długo, jak chcieliśmy.

Gdy tylko dotarliśmy, desperacko chciałam przyspieszyć ten niekomfortowy okres adaptacji. Chciałam dotrzeć do momentu, w którym nie będę musiała się zastanawiać nad swoimi sprawunkami, które w domu byłyby rutyną. Miałam dość odczuwania wyczerpania podczas szukania składników w sklepie spożywczym. 

Aż pewnego dnia to się stało. Po około dwóch latach mieszkania tutaj zdałem sobie sprawę, że mgła rozwiała się bez mojej wiedzy. Rzeczy, które kiedyś wydawały się kulturowo mylące, nie sprawiły, że mrugnąłem dwa razy, i myślę, że tak jest w przypadku każdej dużej przeprowadzki — czy to za ocean, czy przez granice hrabstwa.

To, co jest teraz niewygodne, nie jest oznaką, że dokonałeś złego wyboru. To po prostu oznacza, że ​​możesz potrzebować trochę więcej czasu, zanim poczujesz się jak w domu.

Scroll to Top