Najgorszy rok mojego życia nauczył mnie, że dom można znaleźć wszędzie

ulubione produkty redaktorów listopad - neutralna sypialnia z przytulnymi akcentami

Ajai Guyot

Mówią, że złe rzeczy zdarzają się trójkami. Zazwyczaj nie jestem przesądna, ale chyba nikt nie jest, dopóki nie stłucze lustra lub nie natknie się na błyszczący na chodniku grosz. 

W ciągu 10 dni zeszłej wiosny spotkały mnie jedna, dwie, trzy bliskie i niespodziewane śmierci. Jedna wydarzyła się na moich oczach, jak niepokojąca, a jednocześnie dziwnie spokojna. Inna była skomplikowaną postacią rodzicielską, która nadała mojej matce tytuł wdowy i sprawiła, że ​​zakwestionowałam wielkie uczucia nierozwiązanych konfliktów i ogólnego samozadowolenia z życia. 

Trzecia i najbardziej szokująca śmierć to chłopak, który złamał mi serce (licząc po stronie konserwatywnej) nie mniej niż 100 razy. Był moją pierwszą i najtrudniejszą miłością, tym, który sprawił, że nie spałam całą noc, niektóre noce spędzając na śmiechu, a inne na płaczu na ramionach przyjaciół. To on, mając między nami deskę wędlin i butelkę wina, poprosił mnie o zobowiązanie, a wszystkie moje instynkty krzyczały: nie rób tego .

Po latach naszej sagi „kocham cię, nie kocham cię” przestałam mówić moim przyjaciołom, kiedy byliśmy razem, a kiedy nie. Możesz szlochać do przyjaciela o pierwszym rozstaniu, ale nie o czwartym. 

Ostatecznie, poprzez swój okrężny i zupełnie niewłaściwy sposób kochania mnie, nauczył mnie, jak kochać siebie.

Ci mężczyźni byli najbardziej skomplikowanymi postaciami w moim życiu — imiona, które mój terapeuta poznał na naszej pierwszej sesji. W odstępie kilku dni od siebie zniknęli. Nie po drugiej stronie miasta, z okazjonalnymi starciami, z którymi mogłem sobie poradzić (i mieszanymi uczuciami, z którymi również mogłem sobie poradzić, jak najlepiej). Zniknęli z tej ziemi . Cały wszechświat wydawał się nierówny, jakby utrata ich fizycznych ciał sprawiła, że ​​świat się zachwiał. 

Moją reakcją na ciemne dni jest chowanie się pod kołdrą. Jako istota komfortu — pełnoprawny Byk tutaj — spodziewałem się znaleźć pocieszenie w znajomości mojej codziennej rutyny i mojego domu. Zamiast tego powtarzalność niektórych odcinków autostrad, tych, którymi jechaliśmy razem, stała się uciążliwa. Mój ulubiony koc zaczął swędzieć. Moje dzieła sztuki, dzieła, które zawsze podziwiałem, wydawały się nieświeże. 


W moim dążeniu do ucieczki z domu, znalazłem go gdzie indziej.

Wszystko wydawało się obce, nawet mój własny skrawek przestrzeni w Minneapolis, który przez siedem lat przerabiałam, aby poczuć się jak najbardziej sobą . Jako autorka tekstów o domu i wystroju wnętrz, zazwyczaj znajduję mnóstwo radości w pisaniu przez cały dzień o sposobach na upiększenie swojego domu. Ale zamiast czuć się pocieszoną przez koncepcję domu, byłam zagubiona w swoim żalu i duszona przez moje własne rzeczy.  

przytulna sypialnia nadmorska

Wnętrza Laury Brophy

Uciekłam. Zostawiłam wszystko, oprócz jednej wypchanej walizki. Mając bilet w jedną stronę do Los Angeles i zaledwie kilka zmian ubrań, miałam nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże zaspokoić moje przytłaczające uczucia „życie jest krótkie”. Nie miałam planu podróży, daty powrotu, żadnego prawdziwego miejsca, które mogłabym nazwać „domem”. Miałam dostęp do pięknego i umeblowanego domu mojego przyjaciela, który stał pusty w dzielnicy otoczonej palmami.

„Nie wiem, może trzy lub cztery tygodnie” – mówiłem znajomym, gdy pytali, kiedy wrócę do Minneapolis. To było półtora roku temu.

W moim dążeniu do ucieczki z domu, znalazłam go gdzie indziej. Przestrzeń, zarówno fizycznie, jak i metaforycznie, od małych rzeczy, które wywoływały mój smutek, pomagała uleczyć moje złamane serce.

Jest coś w poznawaniu nowych ulic, podziwianiu nowych kwiatów, poznawaniu nowych przyjaciół i poznawaniu dziwactw nowego dla siebie domu. To równoważy poczucie przynależności z ciekawością, zastraszaniem i podziwem. Dom to nie ściany, w których żyjesz — to dom.

Pnącze bugenwilli z fioletowymi podsadkami kwiatowymi pnące się po zewnętrznej stronie domu

Świerk / Leticia Almeida

Dom nie powstaje za pomocą pociągnięcia pędzlem idealnego koloru farby lub wygodnej kanapy, choć takie dodatki są bardzo miłe. Dom to nie adres ani styl architektury. Dom to westchnienie ulgi, gdy otwierasz drzwi wejściowe — i to właśnie tam znajdujesz prawdziwe sanktuarium.

Pewnego dnia, prawdopodobnie wcześniej niż bym wolał, będę musiał wrócić do Minneapolis, aby spakować swoje pozostawione życie. Kiedy tylko będę gotowy, będzie na mnie czekać, kapsuła czasu z kilkoma rzeczami, za którymi tęsknię (głównie buty) i wieloma innymi, których nawet nie pamiętam, że posiadałem. 

Ale dziś czuję, że znalazłem dom, taki, który jest prawdziwym moim sanktuarium — był we mnie przez cały czas. 

Scroll to Top